Podkochuję się w sąsiadce.

Życie jest nieprzewidywalne.

Filip przysłał do naszej redakcji list z prośbą o radę. Widać było, że ten człowiek już wszystko sobie postanowił, ale chce pokonać wiążące go ograniczenia społeczne.

Dalej krótko przedstawimy Wam list naszego bohatera.

Witam, mam na imię Filip i w chwili pisania tego listu mam 56 lat. Rok temu zdałem sobie wreszcie sprawę, że moja żona, z którą przeżyliśmy prawie trzydzieści lat, jest dla mnie zupełnie obcą osobą. Jak do tego doszło, możecie zapytać. Kiedy nasze dzieci dorosły i ukończyły studia, wyruszyły na podbój innych miast ze swoimi dociekliwymi umysłami: córka pojechała do Krakowa , a syn do stolicy.

Prawdopodobnie właśnie wtedy poczułem pustkę, która mnie ogarniała. Potem mój kontakt z żoną stopniowo zaczął się zacierać. Mieszkaliśmy w tym samym mieszkaniu, ale w oddzielnych, sąsiadujących ze sobą pokojach.

Ostatnio nawet sami gotowaliśmy sobie posiłki.  I tak, aby wyjść z tego kryzysu, postanowiliśmy kupić mały wiejski domek w najbliższej miejscowości.

Ponieważ moja ukochana jest osobą z miasta, potraktowała nasz zakup jako kolejną rozrywkę: siedziała na leżaku, popijając mojito i od czasu do czasu kartkując kolejną powieść. Prawdopodobnie w tych błogich dla niej chwilach niczym się nie przejmowała. Ja tymczasem zajmowałem się  ogródkiem warzywnym i drzewami.

Prawdopodobnie tylko tutaj, w tej wiosce, poczułem się wreszcie tak beztrosko i dobrze, i nie chciałem wracać do tej dusznej, kamiennej dżungli. Postanowiłem więc zostać na czas nieokreślony. Moja żona wydawała się zadowolona z tego stanu rzeczy.

I tak zacząłem spędzać tu coraz więcej czasu. Przyjeżdżałem, przywoziłem świeże owoce i warzywa, zostawałem na dzień lub dwa, a potem wracałem na wieś.

I wtedy stało się coś, co było dla mnie zupełnie nieoczekiwane. Poczułam coś do mojej sąsiadki. Jest to spokojna, samotna kobieta, młodsza ode mnie o kilkanaście lat. Pewnego dnia zaczęliśmy rozmawiać, zaproponowałam jej kawę i nasza rozmowa trwała do rana. Od tamtej chwili widujemy się po cichu, nikt nas nie widzi. Teraz nie chcę już nawet wracać do miasta.

Zastanawiam się nad rozwodem z żoną, ale nie wiem, jak to zrobić dobrze, co zrobić. Bardzo boję się złych języków, które zdają się tylko czekać na okazję, aby splamić imię uczciwego człowieka. I nie boję się o siebie, jak mogłoby się wydawać, ale o moją sąsiadkę, bo źle o niej powiedzą.

Proszę o radę, co mam zrobić w tej sytuacji? Moja żona gotowa jest oddać cały zgromadzony przez lata majątek, wszystko oprócz mieszkania w mieście, w którym w rzeczywistości zamierzałem mieszkać w przyszłości.

Jestem bardzo przygnębiony, jestem zdezorientowany.

Rate article
MagistrUm
Podkochuję się w sąsiadce.