Jak obgadałam teściów

Na początku teściowie traktowali mnie normalnie. Relacje można było nazwać ciepłymi. Ostatnio wszystko się zmieniło. Po części była to moja wina.

Rodzice mojego męża mają w zwyczaju za każdym razem robić mi drobne prezenty. Wiedzą, co jem i przynoszą moje ulubione owoce. Ostatnio dostałam od nich słoik moreli. Początkowo wydawało mi się, że jestem idealną żoną dla ich syna. Widzieli, że jest najedzony i zadowolony. Dziękowali mi za to, że się nim opiekuję. Nie było żadnych zgrzytów.

Rozumiem, że oni sami w sobie nie są złymi ludźmi. Tylko ich maniery mnie denerwowały. Bardzo działają mi na nerwy. Ciągłe zadawanie dziwnych pytań. Nie powiedziałbym, że ich nienawidziłam, ale o miłości nie było mowy. Szczerze mówiąc, trudno mi podać obiektywny powód mojego stosunku do nich. Prawdopodobnie nie zgadzały się nasze charaktery.

Pewnego dnia w domku letniskowym rozmawiałam z mamą przez telefon. Rozmawiałyśmy o rodzicach mojego męża. Bojąc się, że moje plotki zostaną usłyszane, celowo odeszłam dalej. Opowieść była emocjonalna, chciałam przedstawić wszystko w sposób żywy. W niektórych miejscach śmiałam się na cały głos. Jedyny kłopot polegał na tym, że teściowa była bardzo blisko mnie. Postanowiła zbierać maliny przy płocie. Stamtąd mogłam mnie usłyszeć. Mój język jest moim wrogiem. Teraz nie wiem, jak mam się zachować.
Proszę o radę.

Rate article
MagistrUm
Jak obgadałam teściów