Gdy jestem w odwiedzinach czy pomagam ?

Jestem bardzo gościnną osobą. Uwielbiam być gospodarzem, nie jest to dla mnie ciężarem. Ale nie bardzo lubię chodzić w odwiedziny. Przez 5 lat przyjaźniłam się z Adą. Odwiedzałyśmy się nawzajem w domach, razem obchodziłyśmy wszystkie święta i dzieliłyśmy się swoimi sekretami. Wizyty u niej jednak mnie męczyły.

Każdej wizycie towarzyszyły polecenia: “Wynieś naczynia”, “Umyj naczynia”, “Pozamiataj”. A ja przychodzę wystrojona, z makijażem, wystylizowana – czy to normalne? Po tych poleceniach nie pachnę perfumami, ale śmierdzącą rybą. Oczywiście nie ma śladu po dobrej atmosferze.

Ciekawe jest to, że nie tylko ona ma takie zasady dotyczące przyjmowania gości.

Kiedyś zaprosił mnie do siebie mój stara przyjaciółka. Miała urodziny i to był powód spotkania. Myślałam, że będzie świętować w jakiejś restauracji, ale nie. Oczywiście byłam bardzo zaskoczona, gdy dowiedziałam się, że zamierza świętować w domu. Zwłaszcza, że mieszka za miastem. Perspektywa spędzenia nocy u niej nie bardzo mnie ucieszyła.

Moja przyjaciółka opowiadała mi przez Skype’a, jak przygotowuje się do imprezy. Kupowała artykuły spożywcze, sprzątała, robiła przygotowania. Ale mnie nurtowało jedno pytanie – jak w malutkim mieszkaniu ma zamiar przyjąć gości?

I nadszedł dzień “X”. Dałam solenizantce w prezencie bukiet chryzantem i prezent. Kiedy ją zobaczyłam, złapałam się za głowę. Wycieńczona, blada, bez makijażu, w starym szlafroku. I o jakiej atmosferze do imprezy moglibyśmy mówić?

Natychmiast musiałam przejąć wartę i zacząć jej pomagać. Kuchnia była mała – we dwie nie mogłyśmy się nawet obrócić. Każdy z gości pomagał nakrywać do stołu, więc cuchnęło od nas klopsikami, faszerowanymi gołąbkami i innymi smakołykami. Ogólnie rzecz biorąc, nie czułam nóg. Zanim przyszli inni goście, pani jubilatka przebrała się w sukienkę; na inne zabiegi upiększające nie było czasu.

Goście bawili się, chwalili zdolności kulinarne gospodyni, wznosili toasty. Wszystko byłoby dobrze, ale święto nie sprawiło przyjemności gościowi honorowemu. Uśmiechała się z całych sił, ale tak naprawdę chciała tylko jednego – spać.

Kiedy wszyscy goście już poszli, zaczęliśmy sprzątać. Ponieważ spałam u niej, sumienie nie pozwalało mi uciec od tego “przyjemnego” zajęcia. Przy okazji jej mężczyzna poszedł spokojnie spać. Położyłyśmy się spać po północy, wyczerpane. Kiedy wróciłam do domu, czułam się jak wrak człowieka. Czułam się tak, jakbym nie pojechała w odwiedziny, tylko przekopać ogródek.

Zadziwiające jest to, że tego rodzaju prośba o pomoc w nakryciu do stołu jest akceptowana tylko u nas. Kiedy zatrzymaliśmy się u naszych holenderskich przyjaciół, zauważyliśmy, że nie wpuszczają oni gości do kuchni.

Nie mam nic przeciwko pomaganiu, ale kiedy przyjeżdżam w odwiedziny, chcę się zrelaksować. Z tego powodu nie lubię odwiedzin. Ja zawsze mam nakryty stół dla moich gości, kiedy przyjeżdżają, ponieważ ich szanuję.

Co jest bliższe Twojemu sercu? Moja postawa czy moich przyjaciół?

Rate article
MagistrUm
Gdy jestem w odwiedzinach czy pomagam ?