Z pewnością nie wyróżniam wnuków. Ale kiedy przytulam dzieci mojego syna, serce mi rośnie . Inne nie wywołują żadnych emocji.

Jestem matką dwójki dzieci. Są już  dorosłe, mam wnuki. Moje relacje z synową są wspaniałe, a z zięciem się nie kłócę.

Od razu chcę powiedzieć, że z synową i synem łączy mnie silniejsza więź. Krystyna potrafi mnie pocieszyć, rozweselić i pomóc mi, gdy tego potrzebuję. Jest bardzo młoda, ale bardzo mądra. Czasami sama jestem nią zdumiona.

Ale kiedy moja córka miała wyjść za mąż, nie mogłam znaleźć dla siebie miejsca. Byłam temu przeciwna, to wszystko. Próbowałam ją od tego odwieźć , ale nic nie skutkowało. Córka ciągle powtarzała, że kocha Maćka i nie może bez niego żyć. Mój zięć jest innego wyznania. Dla mnie to było nie do przyjęcia.

To nie jest zły człowiek, miły i wyrozumiały. Bardzo kocha moją córkę, ale ja nie mogę go zaakceptować. Nie kłócimy się, porozumiewamy się normalnie, ale dla mnie jest obcy.

Ale nie w tym tkwi największy problem. Mój stosunek do zięcia znajduje odzwierciedlenie w moich wnukach. Nie mam do nich miłości. Oczywiście, nie wyróżniam wnuków. Daję im takie same prezenty, zabieram je do siebie na weekendy. Ale kiedy przytulam dzieci mojego syna, serce mi rośnie. Inne nie wywołują żadnych emocji.

Całuję je, rozpieszczam, przytulam, ale dla mnie są jak dzieci z sąsiedztwa, które przyszły w odwiedziny. Wiem, że to złe, ale nie mogę nic na to poradzić. Nie mam pojęcia, jak je w ogóle kochać.

Rate article
MagistrUm
Z pewnością nie wyróżniam wnuków. Ale kiedy przytulam dzieci mojego syna, serce mi rośnie . Inne nie wywołują żadnych emocji.