Nie został stworzony w ten sposób, ale tak go wychowałaś.

Jasiek to był miły, słodki dzieciak – syn mojej przyjaciółki. Całkiem dobrze się uczył więc poszedł na studia. Potem poszedł do pracy, a po niej został odnoszącym sukcesy właścicielem firmy. Ma własny dom na wsi i mieszkanie w centrum naszego miasta. Ogólnie rzecz biorąc, jest już prawdziwym facetem, a nie młodym człowiekiem.

Mimo to prędzej czy później znajdzie się przynajmniej jedno “ale”. Ożenił się z Marią. Nieprzyjemna do przerażenia dziewczyna z ubogiej rolniczej rodziny, zazdrość i bezczelność – jej talenty. To nie jest tylko opinia mojej przyjaciółki, ale powszechnie znany fakt.

Pierwszą rzeczą, jaką zrobiła ta harpia, było pozbycie się wszystkich towarzyszy i bliskich znajomych Jaśka. “Po co oni tu są, wszystko co robią, to tylko piją za twoje, tym samym pozbawiają cię środków do życia – jaki z nich pożytek?!”.

Na początku Maria była strasznie niezadowolona z każdego telefonu krewnych, a potem zaczęła podejmować zdecydowane działania. Za każdym razem, gdy ktoś z krewnych miał ich odwiedzić, dostawała bardzo silnych bólów głowy.

Wkrótce ze wszystkich krewnych odwiedzała ich tylko teściowa, a i to rzadko. Przynajmniej jej syn i wnuczka mieli na co popatrzeć. Podczas każdej z wizyt Marii udawało się wywołać awanturę.

Nie,to nie były takie proste histerie z wrzaskami i krzykami, ale takie spokojne syczenie, wszelkimi dostępnymi sposobami próbowała zniechęcić teściową.

Mówienie teściowej po raz enty, że nie potrzebujemy pomocy w wychowaniu, no, jak to teściowa nie rozumie?
I jeszcze proszę, tych tanich prezentów dla nas, jeśli jesteś tak miła, nie przynoś.
Czy jesteś ślepa i nie widzisz, że jesteśmy szanowanymi ludźmi z pieniędzmi i chodzimy tylko w drogich rzeczach. A ty przynosisz jakieś śmieci, a ja będę musiała myśleć, gdzie je włożyć”.

Tymczasem jej mąż wciąż przytakiwał na każde słowo ukochanej.
Weźmy choćby wczorajszy dzień. Postanowiłyśmy się spotkać, matka Jaśka, ja i jeszcze jedna przyjaciółka. Siedziałyśmy, popijając pachnącą indyjską herbatę.

I wtedy moja przyjaciółka nagle zalewa się łzami, podaje mi swój telefon, a jej ręce się trzęsą. Moja przyjaciółka szlocha i pokazuje mi wiadomość, jest w stanie paniki.

Maria pisze, że ona i Jasiek zdecydowali, że będzie lepiej, jeśli nie będzie się wtrącała w ich życie i nie będzie przynosić do ich domu żadnych śmieci.
Kobieta zalała się łzami, zadzwoniła do syna, a ten powiedział jej: “Lepiej nie przychodź do nas, bo denerwujesz Marię swoim wyglądem”.

Siedzimy więc tutaj i płaczemy, zapominając, że jesteśmy w trójkę:
-A moja droga- nagle odezwała się trzecia z nas, – czy to nie ty sama wychowałaś tak okrutnego syna?

Wtedy oczywiście porządnie na nią nakrzyczałyśmy, mówiąc, co ona może zrozumieć, skoro nie ma rodziny, a tylko tłustego kota, który siedzi przy kominku w pokornym oczekiwaniu na nową porcję jedzenia. Bo wiadomo, że gdyby nie ta harpia Maria, przyczyna wszystkich kłopotów i wszystkich win…

Potem grzecznie się zamknęła i odeszła. Musiała być urażona. A my zostałyśmy i nagle, jakby spadła z nas zasłona i zdałyśmy sobie sprawę z powagi sytuacji: człowiek jest bez serca, ponieważ nie ma serca, a nie dlatego, że jest do tego zmuszany.

Rate article
MagistrUm
Nie został stworzony w ten sposób, ale tak go wychowałaś.