Dlaczego samotna babcia została bez pomocy wnuków, czyli w końcu każdy dostaje to, na co zasłużył

Obecnie wiele osób pisze, że współczesne pokolenie jest okrutne i obojętne, nie chce pomagać osobom starszym i traktuje je niewłaściwie. A przecież  mają obowiązek opiekować się osobami starszymi. Ale oto jak to czasem bywa – historia z życia wzięta.

Mój dziadek szalał za mną! Obsypywał mnie prezentami, zabierał na spacery, a moja babcia była jeszcze kobietą w pełni rozkwitu i w zasadzie zajmowała się tylko sobą i swoimi sprawami. Chodziła do pracy, zapraszała znajomych, zajmowała się domem. W moich wspomnieniach nie ma ani jednego momentu, w którym choć raz w dniu wolnym od pracy poświęciła mi czas i zabrała mnie na spacer lub przeczytała mi bajkę. Zajmował się mną tylko dziadek.

A gdy dziadek wyjeżdżał do pracy za granicę, babcia wolała o mnie zapomnieć. Mimo że mieszkaliśmy na sąsiednich ulicach. Miałam wtedy około sześciu lat. Pamiętam ten czas bardzo dobrze. W tym czasie opiekowali się mną głównie dziadkowie za strony mamy. Dziadek ze strony ojca przysyłał paczki, sukienki, lalki, spinki do włosów i zabawki.

Dziadek  za pracą wyjechał do innego kraju. Sprzedał z babcią dom obok nas i tam kupił sobie inny. W tamtych czasach nie było jeszcze Internetu. Nie każdy miał nawet telefon. Na początku korespondowaliśmy. Wysyłaliśmy sobie listy. Potem dziadek zachorował i kilka miesięcy później zmarł. Babcia nie chciała utrzymywać kontaktu. Początkowo ja i moja mama pisałyśmy do niej, pytając, czy nie potrzebuje naszej pomocy.

Mój ojciec i matka byli wtedy rozwiedzeni i nie mieszkali razem. Każde z nich miało własną rodzinę. Mój ojciec pojechał ze swoją nową rodziną do dziadka, gdy ten zachorował. Opiekowali się dziadkiem, kąpali go, karmili i leczyli. W rzeczywistości dziadek zmarł w ramionach mojego ojca. Po śmierci dziadka wszyscy postanowili zamieszkać razem. Nowa małżonka mojego ojca prowadziła gospodarstwo domowe, uprawiała ogródek warzywny. Po jakimś czasie urodziły im się dzieci, które otrzymały imiona po dziadkach.

Od czasu do czasu dzwoniłam do babci. Moja mama nie gniewała o to. Zawsze dobrze mówiła o swoich dawnych krewnych. Babcia często skarżyła się przez telefon na małe wnuki, że są hałaśliwe i niegrzeczne, że ją denerwują. Mówiła bardzo drażliwie. Starym ludziom musi być trudno dogadać się z młodymi.

A potem… ojca już nie było.  Zmarł. Nie mogłyśmy z mamą pojechać na pogrzeb. Mieszkaliśmy biednie, ja kończyłam szkołę, nie miałyśmy zbyt wiele pieniędzy, a podróż droga. Wysłałyśmy więc niewielką sumę wdowie i nie pojechałyśmy.

Minęło trochę czasu i znów zadzwoniłam do babci. Nie mówiła nic złego o dzieciach. Nawet zaczęłam się z tego cieszyć, ale nie zagłębiałam się w temat. Pewnie dorastały i stały się cichsze. Albo babcia to lepiej znosiła. Trzy miesiące później okazało się, że pokłóciła się z nową synową i wypędziła ją i wnuki. No cóż, zdarza się, tylko jak żyć w obcym kraju bez pracy, bez pieniędzy, bez męża i bez pomocy bliskich. Poza  tym synowa miała problemy ze zdrowiem. W związku z tym słyszeliśmy plotki, że dzieci zostały rozdzielone między rodziny zastępcze. Babcia nie mówiła nam o tym. Ukrywała to. Przypadkowo dowiedzieliśmy się o tym od znajomych.

Kiedy dowiedziałyśmy się z mamą, co się stało, postanowiłyśmy wziąć dzieci z drugiego małżeństwa mojego ojca. Były one tej samej krwi co ja i nie były niczemu winne. Zadzwonilam do  babci, aby dowiedzieć się, gdzie są. Ale ona nie chciała nic powiedzieć. Byłam wtedy bardzo zła na babcię. Przestałam z nią rozmawiać.

Minęło trochę czasu i od wspólnych znajomych dowiedzieliśmy się, że babcia zawarła umowę z osobą, która będzie się nią opiekować, a ona przepisała na nią dom. Rozumiem, że nie zamierza się już z nami kontaktować. Zrezygnowała z rodziny. I tak mijały lata…

Niedawno zadzwoniła do mnie kobieta, która opiekowała się moją babcią. Powiedziała, że babcia bardzo zachorowała i nie może się już poruszać. Trzeba ją nawet karmić. Zaczęła prosić o pomoc pieniężną, ponieważ jestem jej wnuczką.

Chcę być dobrze zrozumiana. Niedawno dostałam pracę. Udało mi się zaoszczędzić pieniądze, żeby pójść na studia. Zaczęłam zbierać na własne mieszkanie. Wysyłałam jej wtedy pieniądze, ale skończyło się na tym, że musiałam oszczędzać na artykułach spożywczych. Nie mogę regularnie pomagać. Czy możesz mnie za to winić?”

 

Rate article
MagistrUm
Dlaczego samotna babcia została bez pomocy wnuków, czyli w końcu każdy dostaje to, na co zasłużył